środa, 17 września 2014

Rozdział 2

Lucy POV

-To pewnie Peter,zapomniałam ci powiedzieć,że chciał żebym poszła z nim na tą imprezę a wiesz,że ja chłopakom nie odmawiam.Szczególnie takim jak Peter!-Harriet zrobiła maślane oczy
Rozdrażniona faktem,że moja przyjaciółka znów wystawia mnie do wiatru poszłam otworzyć drzwi.
Moim oczom ukazał się Peter ze swoim nienagannym wyglądem.Każda dziewczyna cieszyłaby się,że szkolna gwiazda koszykówki stoi przed drzwiami jej domu.Ale nie ja.
-Cześć  Lu...Lucy no nie?
Taaa-nie przejęłam się zbytnio faktem,że nie do końca wiedział jak mam na imię
-Jest u ciebie Harriet?Miałem tu po nią przyjechać
-Jestem jestem!-dziewczyna wyskoczyła zza moich pleców i rzuciła się na Petera
-Lucy jedzie z nami?-zapytał niepewnie chłopak
-Taaak,gdyby nie ja w ogóle nie ruszyła by się z domu i siedziała na kanapie oglądając jakiś nudny film
Peter zrobił krok do tyłu i wyrecytował grubym,poważnym głosem
-A więc księżniczki,ładujcie tyłeczki do auta!
Harriet tylko zachichotała,po czym pociągnęła mnie w stronę samochodu i wepchnęła  na tylne siedzenie,tylko po to by zaraz później przejść na przód obok Petera.Ten koleś działa mi na nerwy a szczególnie jego głupie i nieodpowiednie teksty.Może Harriet to nie przeszkadza ale ja nie mam zamiaru przymykać oka,kiedy on woła do mnie tak,jakby gonił krowy na pastwisku.Skrępowana tą niezbyt dla mnie komfortową sytuacja piątego koła u wozu chciałam jak najszybciej znaleźć sie na imprezie.Po chwili wjechaliśmy już na ulice gdzie mieszkała Britney.Muzykę dochodzącą z domu dało się już słyszeć w aucie.Widać,że rodzice tej dziewczyny wyjechali na dłużej inaczej nie mogła by sobie pozwolić na taka imprezę.Kiedy wjechaliśmy na podjazd Harriet wyskoczyła z auta,chwyciła Parkera za rękę i poszli się przywitać z innymi.Ja również powlekłam się za nimi.

Gabe POV

Obudziłem się w domu Lil Herbriter.Nie do końca wiem jak to się stało  aleee korzystając z okazji,że teraz jej tu nie ma wymknąłem się przez okno opuszczając jak najszybciej posesję.Na dworze było chłodno i robiło się ciemno,co oznaczało,że spałem jak zabity przez cały dzień.Skręciłem w ulice gdzie znajduje się kamienica w której mieszkam.Szukałem  telefonu w swojej skórzanej kurtce,gdy nagle ktoś niespodziewanie przyparł mnie do muru.
-Co jest?!-krzyknąłem rozdrażniony,że jakiś dupek w czarnej bluzie z kapturem nasuniętym na głowę  zaciskający rękę na moim gardle ma zamiar jeszcze bardziej uprzykrzyć moje wystarczająco popaprane życie
-Dobrze wiesz o co chodzi,mój szef nie znosi jeśli ktoś nie spłaca długów na czas a o ile mi wiadomo twój jest dość spory-wymamrotał jeszcze bardziej zaciskając uścisk
-Może byś mnie tak oświecił kto cię przysłał mnie nastraszyć!-co za palant...myśli że tylko u jego szefuncia mam jakiś dług?
-Franco Clein,coś ci to mówi?
No nie a więc o tego frajera mu chodziło.Szybko jednym mocnym ruchem odskoczyłem od ściany i teraz to ja trzymałem go za gardło.
-Powiedz swojemu szefowi,że ze mną umawiał się do końca tygodnia,zapewnij go,że do tego czasu zdążę go zaszczycić swoją jakże ważną osobistością.

Lucy POV

Siedziałam na kanapie przyglądając się wszystkim tańczącym parą na parkiecie,zamówiłam sobie drinka pomarańczowego.Przyjemne ciepło rozchodziło się po moim ciele za sprawą niewielkiej ilości alkoholu.
Po godzinie 3 w nocy ludzie zaczęli opuszczać dom,ci którzy zostali na noc,w tym przypadku ja,Harriet kilka innych dziewczyn oraz kuzyn i brat Britney.Ktoś rzucił bardzo głupi pomysł żebyśmy zagrali w wyzwania.Nie znoszę tej gry jest głupia a czasem i niebezpieczna.Należy zgasić światła,zapalić świece,napisać ekstremalne i głupie wyzwania dla innych osób a na koniec złożyć przysięgę,że nie wyprze się wykonania zadania które się wylosowało.Po wykonaniu wszystkich niezbędnych czynności usiedliśmy w kręgu.Chciałam jakoś się wymigać od gry ale Harriet mi to uniemożliwiła.Butelka się potoczyła i jako pierwszego wybrała brata Britney.Chłopak wyjął jedno z wyzwań i przeczytał na głos
-Pocałuj Laurę Knight,co? Nie zrobię tego!
-Nie masz wyjścia-wyśmiała go siostra
-Okej,dam radę,w sumie nic trudnego,zrobię to,jutro w szkole na dużej przerwie!
-Hehehe oj powodzenia stary-poklepał go chłopak obok
Butelka potoczyła się ponownie i tym razem wybrała.....mnie.Korek butelki był skierowany prosto na mnie.
Niepewnie wyjęłam z miski jedną z kartek,rozwinęłam i wtedy zobaczyłam coś po czym mogłam stwierdzić już teraz,że nie wyjdę cało,nie ja.

Biedna Lucy,że też trafiło na nią.Przed nią zadanie o którym nawet nie śniła w najgorszych koszmarach.Sądzicie że da radę?
Jeśli chcesz być informowany o rozdziałach na bieżąco wejdź na zakładkę informowani zostaw swoją nazwę a na pewno żaden rozdział cie nie ominie.
Jeśli choć trochę ci się podobało zostaw tu swoją opinie to motywuje ;*
  
 
  

1 komentarz: